środa, 8 czerwca 2016

Co warto przeczytać? #14


Witajcie Kochani! W końcu miałam kolejną okazję zetknąć się z twórczością polskiej autorki. Jak wiecie, albo i nie, moje poprzednie próby były szczerze mówiąc - nieudane. Tym razem jednak mam książkę, którą mogę Wam polecić, więc jak widać - nie można się poddawać w poszukiwaniach. Jeśli chcecie wiedzieć kto i jaką publikacją mnie zaskoczył, czytajcie dalej :).

Jakiś czas, właściwie spory czas temu, dostałam tę książkę. Nie znałam autorki (z resztą to był jej debiut), wydaje mi się, że tytuł kojarzyłam, pewnie z jakiegoś postu na czyimś blogu, ale zupełnie nie wiedziałam, czego się po tej książce spodziewać. Opis nie mówi nam zbyt dużo, a okładka, chociaż jak dla mnie przepiękna i delikatna, jest także tajemnicza. To był chyba pierwszy raz, gdy odkrywałam lekturę kartka po kartce. Oczywiście chodzi tu o "Ezotero. Córka wiatru" Agnieszki Tomczyszyn. Towarzyszyły mi naprawdę skrajne emocje-na zmianę śmiałam się, bałam, byłam zaciekawiona, a czasami nawet oburzona. Także jak widać, nie było lekko, ale przecież najgorsze są książki, które nie wywołują kompletnie żadnych emocji, a to na pewno nie jest jedna z tych pozycji.


W pierwszych zdaniach główna bohaterka przedstawia się nam i mniej więcej opisuje swoje życie, robi to w bardzo, przynajmniej dla mnie, interesujący sposób:

"Nazywam się Latte. Urodziłam się w kraju, gdzie wiosną kwitną jabłonie i marcują się koty, latem ludzie szukają schronienia przed słońcem w cieniu wiekowych dębów, jesienią dywany szeleszczących pod butami liści szczelnie pokrywają ziemię, a niebo atakuje kasztanami." 

Właśnie takimi słowami zaczyna się rozdział pierwszy, a dalej jest tylko lepiej. Taki styl pisania porywa mnie od razu! Dowiadujemy się, że Latte ma tylko matkę-Fi, która swoją drogą wprowadza chyba najwięcej niepewności i zagadkowości, ponieważ jak się później okazuje, z resztą w niezbyt przyjaznych okolicznościach, ukrywa ogromną tajemnicę. Kobiety mają ze sobą dobry kontakt, chociaż Fi nie jest zbytnio rozmowna, za to dość surowa i nie pozwala dziewczynie na wiele rzeczy, np. na znajomość z najlepszym przyjacielem Jankiem. Książka jest pełna cudownych dialogów. Niektóre z nich są zabawne, inne smutne, pocieszające lub interesujące. 

"(...) -Latte, proszę - powtórzył po raz enty. 
Wstałam i wysmarkałam nos w papierową serwetkę, bo wszystkie chusteczki higieniczne dawno już się skończyły i leżały teraz na stole niczym stos róż origami.
Podeszłam do drzwi i przekręciłam zamek, po czym odwróciłam się na pięcie i wróciłam do pozycji wyjściowej brzuchem do materaca. Janek stanął nade mną i obserwował mój wrak na tle tego pobojowiska. 
-No tak, zawsze wiedziałem, że jesteś smarkacz, ale nie że aż tak zakichany. 
-Zamknij się, użalam się nad sobą.
-Widzę. 
-Czego chcesz?
-Wiem, gdzie pojechała Fi.
-Gdzie?-zerwałam się z łóżka i spojrzałam na niego. 
-O fuj, ale jesteś brzydka. 
-Janek!(...)"

Podsumowując, książka wydawała mi się być luźna i zabawna, aż do momentu, gdy grupa przyjaciół postanowiła wywoływać duchy. I tu możecie się ze mnie śmiać, ale po tym incydencie odłożyłam książkę na jakieś 2-3 dni. Nie było to nic wielkiego, ale zazwyczaj czytam nocami, a do tego często jestem sama w domu. Wiadomo też, że oddając się lekturze nasza wyobraźnia działa o wiele bardziej,  niż gdy np. oglądamy horror, bo wtedy wszystko mamy podane "jak na talerzu". Z resztą, to wszystko pewnie przez obejrzane w życiu straszne filmy, bo tak to nawet nie miałabym się do czego odnieść. Jednak taki ze mnie "straszek", że zwykły opis dreszczy, odpływających oczu, widoku samych białek i dziwnego, dzikiego głosu sprawiał, że bałam się czytać dalej. Z początku myślałam, że sięgnęłam po horror story i moja reakcja upewniła mnie w  przekonaniu, że takie książki nie są dla mnie! Jednak jak się później okazało, zupełnie nie o to chodzi w tej książce. Nie chcę Wam za wiele zdradzać, bo jak wiecie nie lubię tego, ale mogę powiedzieć, że Latte jest niezwykłą istotą, która ma swoje miejsce i misję na Ziemii. Mam nadzieję, że to wszystko zainteresuje Was i sięgniecie po tę książkę. 

Oceniłabym tę lekturę na takie 7-7,5 na 10, ponieważ mimo tego, że jest bardzo interesująca, zaintrygowała mnie i szczerze ją polecam, ma także kilka wad. Mianowicie, gdy macie wrażenie, że dopiero pewien wątek się rozwija, autorka szybko go kończy, jakby nie miała na to pomysłu, np. jest pewna nierozwikłana sprawa i bardzo mało stron do końca książki - oznacza to tylko jedno - szybkie i czasem trochę nieprzemyślane zakończenie. Ostatnie kilkadziesiąt stron to właściwie skakanie z tematu na temat, aby tylko się wyrobić. Zmieniłabym także czas trwania tych wydarzeń, m.in. to, że czytamy o czymś, co nas interesuje, a tu nagle opis tego, co się działo 3 miesiące później i nikt nawet we wspomnieniach nie wraca do poprzednich wydarzeń. Jest to pierwsza książka Pani Agnieszki, także drobne błędy oczywiście można wybaczyć! Myślę, że już dawno minął czas, aby skończyć ten opis, bo nie wiem, czy ktoś to w ogóle przeczyta. Jeśli tak, dajcie znać, czy czytaliście i jak Wam się podobał debiut tej autorki? Osobiście nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po "Ezotero. Moje przeznaczenie" :).

27 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcie. Niestety książki nie znam, może kiedyś przeczytam, choć uważam, że wymuszone zakończenia potrafią zniszczyć wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, ale akurat to zakończenie było bardzo wyjątkowe :)

      Usuń
  2. Zapisałam stronę, jak będę zamawiać to za twoją opinią znajdzie się na liście.

    http://vilolou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej książce, aczkolwiek nigdy jej w rękach nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziwne, bo miałaś pewnie tyle książek w rękach w ostatnim miesiącu, co ja przez całe życie :D

      Usuń
  4. coz ciekawie zapowiadajaca sie ksiazka

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę szukał tej książki w księgarniach, zaciekawiła mnie :) Pozdrawiam ciepło
    https://wswiecieksiazeek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc mi nigdzie nie rzuciła się w oczy, ale trzymam kciuki :)

      Usuń
  6. ohhh pozycja nie dla mnie o duchach hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie nie o duchach, to był tylko jeden tego typu epizod, który później się wyjaśnia :)

      Usuń
  7. Ostatnio minęłam się z tą książką w Empiku. Od razu urzekła mnie okładka i zastanawiałam się, czy jej nie kupić, ale doszłam do wniosku, że mam na razie za dużo na głowie i będzie się kurzyła na półeczce, czekając na swoją kolej. Po twojej recenzji żałuję, że jej nie kupiłam ^^
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz to jeszcze zmienić, chociaż wiem jak ciężko czasem wszystko ogarnąć :))

      Usuń
  8. Nigdy nie słyszałam o tej książce, ale ma niesamowitą okładkę!
    Pozdrawiam i obserwuję
    momentofdreamsheart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. O autorce nie słyszałam, o książce nie słyszałam, o tym tytule nie słyszałam, ale ma przecudną okładkę *-* Szkoda, że to o duchach itp-kompletnie nie moja bajka :)
    Pozdrawiam :)
    Czytam, piszę, recenzuję, polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie o duchach :)

      Usuń
    2. Haha, chodzi o to wywoływanie, samo czytanie o tym mnie przestraszyło :D

      Usuń
    3. mnie też, ale i tak było warto :D

      Usuń
  10. hej :)
    nominowałam Cię do LBA, więc koniecznie do mnie zajrzyj: http://bibliotekaamarzen.blogspot.com/2016/06/dziewiate-liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam,
    Posy

    OdpowiedzUsuń
  11. Wierzę, że to dobra książka :)
    PS. Uwielbiam konwalie, tak pięknie pachną ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedawno premierę miała kolejna książka pisarki - "Prawo pierwszych połączeń"

    Moje miejsce na Ziemi - miye.eu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze i obserwacje :)
* Za każdy komentarz się odwdzięczam
* Zazwyczaj za obserwacje też
Dlatego zostaw link do swojego bloga, chętnie wpadnę, skomentuję, a jak mi się spodoba to zaobserwuję :))